Zdechłe żaby

Właśnie wykasowałam wpis takiego jednego padalca, znaczy się czarodzieja zakichanego, co mi tutaj monitoring uprawia i obraża dając świadectwo swojej gadowatości.
Jeśli jeszcze wczoraj miałam mieszane uczucia na temat tego bloga, bo coś tam, ktoś tam, itd.. tak teraz właśnie trafił mnie szlag kulisty i pomyślałam, a będę tu sobie pisała, co mi się rzewnie podoba!!!
Będę tworzyła światy, czarowała słowem i udawała fajną Olenę. Będę pisała najromantyczniejsze wiersze podjadając mielone z ziemniaczkami, będę opowiadała kawały płacząc i mówiła, że kogoś kocham, jeśli to poczuję... Nawet, jeśli będzie mi się to tylko wydawało.
Bo napewno kiedyś znowu mnie ta miłość dopadnie, jak chmara pszczół, co wyleciały z rozbitego tira. I obsiadą mnie owe uczucia może na dłuzej, może na krócej, ale to już będzie taka moja prywata.
I jeśli ktoś ma zamiar oceniać mnie na podstawie bloga, tudzież całkiem bezpodstawnie, to niech to sobie robi...
Życie to taka ruletka- entliczek, pentliczek, na kogo wypadnie na tego trafi spotkanie jakiegoś idioty, co myśli, ze potrafi czarować, a nie wie, że wyciaga z kapelusza zdechłe żaby.

Będę cię tu kasowała żabowyciagaczu tak bezlitośnie, jak wykasowałam cie z mojego serca.
Ukradłeś mi wiarę i zaufanie, ale może tego właśnie potrzebowałam w mojej naiwności.
I mogłabym teraz szlachetnie ci za to podziękować, ale powiem co innego: życie to bumerang, wraca, co wyrzucamy...

Komentarze

  1. kochana, nikt Cię przecież nie ocenia.. może poza tym od zdechłych żab, ale nikt nie zdążył się o tym dowiedzieć ;) mój wczorajszy komentarz do poprzedniej notki nie przebił się przez problemy serwerowe onetu, więc dopiszę teraz: to, co pokazujemy tutaj, na blogu, jest tylko częścią nas, bo inaczej być nie może, bo skoro w codziennych kontaktach międzyludzkich nie da się poznać kogoś naprawdę, to co dopiero przez szybkę monitora, zwłaszcza, że przecież nie da się opisać wszystkiego, co robimy, co czujemy, co przezywamy... rzeszom ludzi podoba się u Ciebie tak, jak jest, i zaakceptowaliby, gdybyś pokazała inną stronę siebie... przynajmniej ja na pewno...

    OdpowiedzUsuń
  2. oj ja wiem, że nie każdy ogląda mnie przez pryzmat szukania we mnie prawdy, ale to nie tylko o tego bloga chodzi, ale o całokształt... Jest tak, jak mówisz, nie jesteśmy w stanie pokazać sie ludziom tacy, jacy jesteśmy, bo co chwilę spotykają nas jakieś dziwne sytuacje, które determinuja postępowanie tudzież nas postrzeganie. Chciałabym być taka, jak w najładniejszych postach, ale nie jestem, chociaż staram się być autentyczna. Byłabym może prawdziwsza, jeśli pisałabym na bieżąco o kilogramach, które mi przybywają i ubywają i o pasemkach na włosach, co je wybarwiać muszę... Ale nie piszę o tym, bo jest tyle innych ciekawych myśli w mojej głowie, no i tak się składa, że to nie sa mysli o paznokciach ani bolących zębach.Wiem, że jestem dziś sarkastyczna, ale uwierz kochana, że to nawet taką indiankę, jak ja może zaboleć, jak taki gad wpisze na bloga- aż dziwne, że taka inteligentna osoba uwierzyła w taki bajer... itd...Muszę sie nauczyć niewiary... A to takie trudne..Pozdr ciepło,

    OdpowiedzUsuń
  3. no. bardzo dobrze postanowiłas :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie wiem, czy uczenie się niewiary ludziom to dobry pomysł... żeby przez jednego osobnika stracić tak cenną umiejętność jak zaufanie komuś... potem trzeba się uczyć tego od nowa, a jak to bywa, z wiekiem nauka przychdzi coraz trudniej..

    OdpowiedzUsuń
  5. ktos kto niszczy nasza wiare i zaufanie zasluguje na wykasowanie :o)) ... racja :o)) ...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie