Mała oszustka

Nie wiem, czy powinnam pisać dalej tego bloga. Czy w ogóle powinnam pisać...
Bo Wy tutaj dostajecie kawałek tylko Oleny, ten najładniejszy kawałek. Ufny, ciepły, rozmarzony. I może ja Was oszukuję...
Tutaj nie widać mojego ironicznego uśmiechu i serca, które kamienieje po maleńkim kawałeczku po każdej kolejnej miłości, co to ją o kant rozbić czegoś.
I może ja kogoś np ranię sprzedając w promocji ładną Olenę w celafonie w motylki, gdzie tak naprawdę siedzę w tej folii i prycham, jak kotka.
Bo wyciąga taki ktoś ten miły prezent od losu, tą milusią, kochaną, całkiem okazyjną w serii limitowanej Olenę, a ona go drap w serce...

Przepraszam za te oszukaństwa.
Nastrój grobowy zabieram ze sobą i idę się upić i popłynąć z Beatą, co płynie, płynie, płynie...

Komentarze

  1. miałam kiedyś ten sam dylemat... przeszło.. samonie sądzę, żeby to było oszustwo. ludzie znaja się latami a mimo to potrafią się zaskakiwac i ukazywac od stron o których wcześniej nie mielismy pojęcia..sa też rzeczy które trzymamy głęboko w sobie i nigdy nie ujrzą światła..tak jest - po prostumam nadzieję na szybki przypływ z tych Beatowych stron odpływu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. .... brakowałoby mi go bardzo... wszyscy się jakoś kreujemy, nie tylko tu na blogu.....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie