Autobus jak policja i miłość zgięta bólem

Minął kolejny weekend. Znowu jest niedziela wieczór i aż żal wypuszczać wieczór z dłoni. Bo nie wróci jak bumerang. Tak, jak nie wraca nic..

No, może moje boleści żołądkowe jedynie;) Te wracają nawet, jak tego sobie nie życzę. Pamiętam, że moja świętej pamięci babcia całe życie piła jakieś ziółka na żołądek. Takie wspomnienie z dzieciństwa. Ciekawe, czy będę się mojemu dziecku kojarzyła z zapachem kropli żołądkowych?

:)

Dokonaliśmy dziś zakupu paneli. Mąż się stachał niemiłosiernie od dźwigania, aż mi serce pękało, kiedy patrzyłam na niego zgiętego bólem. W takich momentach czuje się znowu mocno tą udomowioną, momentami przykurzoną miłość do partnera. Że wziąłby człowiek ten ból na siebie.. Nawet wybaczy się takiemu małżonkowi kpiący śmiech, z powodu drobnej pomyłki. A pomyliłam dziś przecież tylko autobus miejski ze.. strażą pożarną.

Wracając z zakupów wykrzyknęłam entuzjastycznie zdziwiona:

- Popatrz, popatrz kochanie, dlaczego ten autobus ma światła jak policja?!

- Bo to jest.. straż pożarna na sygnale, kochanie..

:)

Phi! też mi afera.. podobny był;)

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie