Nadwrażliwość przed

Buuuu.. nie lubię filmów katastroficznych! I niby to wiem, a zawsze, choć nieczęsto, zaczynając oglądanie takowego, myślę, że lubię..

A pfuj!

A Mała mówiła mi dziś, że na jakimś programie jest coś ładnego i romantycznego. Ale nie, musiałam być mądrzejsza i obejrzeć jakieś straszydło.

I siedziałam cały film pod kołdrą, znaczy z nią na głowie, bo te zombie takie okropne były. A potem jeszcze Małżonek próbował mnie reanimować rozmową, co mu się średnio udało, bo nadal się boję.

Boję się końca świata, końca siebie, że coś się mojemu synkowi stanie, że nie będziemy razem w jakiejś straszliwej chwili. Bo to się udaje tylko w filmach, że oni tak się ratują i na końcu w ogóle idą w światło przyszłości.

Cholerny film. Cholerna moja nadwrażliwość, która ściska mi teraz klatkę piersiową przerażeniem. Idę się przytulić do Małego Parowozika. Jego ciepło mnie uspokaja.

No chyba, że w nocy kopie mnie i leży mi na głowie. Wtedy się wkurzam;)

A wszystko przez to, że czekam na okres i mi odbija. Konkretnie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię