Mamusine serducho

Synuś od rana narzekał na ból brzuszka. Siedział skulony i bladziutki w kąciku windy, kiedy wychodziliśmy do przedszkola. Zawiozłam go, bo dziś pasowanie na przedszkolaka, więc ma być miło i uroczyście. Ale siedzę tu teraz i zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam. I nie wiem. Nie ma bardziej przykrego uczucia niż to, kiedy patrzy się na swoje dziecko, któremu coś dolega.

Bycie mamą jest genialną mieszanką nieopisanej radości, frajdy, dumy i ogromnej miłości. Ale jest też przepełnione lękiem, obawami, nerwami, frustracjami i bólem. Że nie można dziecku dać samego dobrego życia. Że nie można odgrodzić go od spraw przykrych, że nie można ochronić przed smutkiem, bólem i niepowodzeniem.

I ja oczywiście wiem, że to go zbuduje, umocni i przygotuje do życia... Ale ja jestem mamą! I mam w pompie psychologię rozwojową:) Chcę dać mojemu synkowi lepszy świat, niż sama dostałam. I robię to wkładając mu w rączkę wizytówkę z moim numerem, którą ma dać pani i obiecuję, że jak będzie mu źle, to mamusia przyjedzie w ciągu pięciu minut. I przyjedzie. Nawet jakby miała wsiąść w odrzutowiec:)

Mamusia Olusia pilot odrzutowca matczynej miłości;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię