Niech trwa
Szczęście, czy zadowolenie? Jesteśmy szczęśliwi, czy zadowoleni, czy może jedno i drugie? A może żadne z powyższych?
Myślę, że prawie każdy człowiek dociera w którymś momencie życia do tego zagadnienia. Prędzej lub później, ale każdy myślący i chcący w pełni przeżyć te kilkadziesiąt darowanych nam lat człowiek, zadaje sobie to pytanie.
Odpowiedzi mogą być różne, podejście do tematu również, bo każdy z nas jest inny i każdy inaczej postrzega powyższe kwestie. Każdemu coś innego da poczucie szczęścia, a coś innego zadowolenie.
Myślę, że zadowoleni bywamy częściej, łatwiej ten stan osiągnąć. Czasem wystarczy po prostu spokój, czas i miejsce na sklejenie modelu samolotu, innym razem spacer lub lampka wina na tarasie, ewentualnie poranny papieros na ganku. Wystarczy, że na koncie nie ma debetu, a w domu ciepło i lodówka pełna. Wystarczy, że współmałżonek nie siedzi z krzywą miną, dzieci nie roznoszą chałupy i czynsz nie wzrósł, a rata kredytu zmalała.
I trochę ładnej jesiennej pogody za oknem. I dobry seks poprzedniego wieczoru. I brak prania do złożenia. I czyste okna. I fajna siostra. I mili znajomi. I zadowolenie jakoś tak bezproblemowo samo do nas lgnie.
A szczęście? Co daje nam poczucie szczęścia? I spełnienia? Ta pełna lodówka i niższa rata kredytowa? Niektórym pewnie tak, a niektórym nie...
Szczęście dotyka głębszych rejonów naszych dusz i wymaga więcej zachodu, tudzież większego "odpuszczenia". Szczęście jest trudniejsze do określenia nawet przed samym sobą. To delikatne drżenie duszy z radości. To głęboki wdech i wydech rozszerzający płuca wzruszeniem.
To ta myśl- Boże, życie to cud!
Niech trwa!
Myślę, że prawie każdy człowiek dociera w którymś momencie życia do tego zagadnienia. Prędzej lub później, ale każdy myślący i chcący w pełni przeżyć te kilkadziesiąt darowanych nam lat człowiek, zadaje sobie to pytanie.
Odpowiedzi mogą być różne, podejście do tematu również, bo każdy z nas jest inny i każdy inaczej postrzega powyższe kwestie. Każdemu coś innego da poczucie szczęścia, a coś innego zadowolenie.
Myślę, że zadowoleni bywamy częściej, łatwiej ten stan osiągnąć. Czasem wystarczy po prostu spokój, czas i miejsce na sklejenie modelu samolotu, innym razem spacer lub lampka wina na tarasie, ewentualnie poranny papieros na ganku. Wystarczy, że na koncie nie ma debetu, a w domu ciepło i lodówka pełna. Wystarczy, że współmałżonek nie siedzi z krzywą miną, dzieci nie roznoszą chałupy i czynsz nie wzrósł, a rata kredytu zmalała.
I trochę ładnej jesiennej pogody za oknem. I dobry seks poprzedniego wieczoru. I brak prania do złożenia. I czyste okna. I fajna siostra. I mili znajomi. I zadowolenie jakoś tak bezproblemowo samo do nas lgnie.
A szczęście? Co daje nam poczucie szczęścia? I spełnienia? Ta pełna lodówka i niższa rata kredytowa? Niektórym pewnie tak, a niektórym nie...
Szczęście dotyka głębszych rejonów naszych dusz i wymaga więcej zachodu, tudzież większego "odpuszczenia". Szczęście jest trudniejsze do określenia nawet przed samym sobą. To delikatne drżenie duszy z radości. To głęboki wdech i wydech rozszerzający płuca wzruszeniem.
To ta myśl- Boże, życie to cud!
Niech trwa!
Komentarze
Prześlij komentarz