Autofajer

Długi weekend zaczęłam przygodą z policją:) Nie wiem, czy wspominałam, że obsesyjnie, kompletnie bez sensu boję się policji, co nieodmiennie bawi mojego męża do łez.

Ale wczoraj uznałam, że mój strach jest mniej ważny w obliczu bezpieczeństwa nieletnich..

A było tak.

Wracając z pracy, radosna, bo wyszliśmy wcześniej, zobaczyłam dziwną scenę na ulicy. Jakiś chłop coś chciał od trójki dzieci. Dzieci wystraszone, sklejone właściwie w jedno dziecko, tak blisko siebie stały, chłop coś wykrzykuje, zatrzymuje ludzi, pyta o możliwość skorzystania z telefonu. Zrobiłam trzy kolejne kroki, ale wróciłam. To potrójne przestraszone dziecko mnie wzrokiem cofnęło.

- Co się stało? pytam.

- Ma pani telefon, pada pytanie, trzeba zadzwonić na policję, bo one same po ulicy chodzą!

No i już wiedziałam o co chodzi. Chłop pod wpływem, do tego jakiś nienormalny, dzieciaki na skraju łez tłumaczą, że one do mdk-u na komputery idą, że mama pozwoliła, że ten pan je trzyma, że one mogą, że zawsze chodzą same.. Ten się wydziera, że ich nie puści dalej, zaczyna szarpać te chudzizny, na mnie fuka. Ludzie nas mijają, widowisko na całą ulicę, jeden cyrk.

Sekunda zastanowienia, spojrzenie na małe bidy i postanowiłam:

-Wy mi pokażecie, gdzie jest ten dom kultury, zaprowadzę was, a ty mordo pijana, łapy przy sobie i won! To ostatnie ryknęłam na tyle, że dziad odskoczył na 3 metry.

Biorę bidy, jak kurki małe, najstarsze może z 7 lat, najmłodsze góra 4. Przestraszone okropnie, czapki na bakier, wpatrzone we mnie, jak w wybawiciela. Idziemy, jak mała armia:) A to pijaczysko za nami lezie. I wykrzykuje "Ta kobieta porywa dzieci, to nie jej dzieci, ona je gdzieś zabiera, ona je uprowadza!!!" Oczywiście na bardzo wysokim C to wykrzykiwał. Mniej więcej całe miasto słyszało.

Tak a propos, to ciekawe jest, że nikt, absolutnie nikt nie zainteresował się tą sytuacją. Baba wlecze gdzieś dzieci, nikt nie zapyta o co chodzi.. Inna sprawa, że te kury były w wieku mojego synka i młodsze i ja zachodzę w głowę, jacy rodzice pozwalają takiej drobnicy plątać się samej po ulicach, jakby nie było, dużego miasta?

Dzieci doprowadziłam do rzeczonego mdku, oddałam pod opiekę jakiegoś pana, który je znał i sądziłam, że na tym moja obywatelska postawa się skończyła. Tak jednak nie było. Morda opita postanowiła nie pozwolić mi zbiec z miejsca uprowadzenia, zaangażowała jeszcze bogu ducha winnego studenta, który w oszołomieniu nie wiedział komu wierzyć i koniec końców nie obyło się bez władzy.

Kurde, no boję się ich nawet, jak ich sama wzywam.

Przyjechali strasznie groźni, spętali opijusa, uwolnili studenta, spisali mnie i przygoda się skończyła dobrze. W czas przyjechali, bo jeszcze chwila, a sama spacyfikowałabym opilca. Nerwy miałam straszne bowiem i ta policja, to jego wielkie szczęście było w sumie.

Cholernie mnie wnerwia wiele spraw na świecie, ale jak dzieciakom dzieje się coś złego, dostaję super mocy!

Autofajer. Powiedziałby mój syn;)

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię