Dwie świnki pod choinkę

Właśnie odebrałam telefon.
- Córeczko, mówi mama, ja mam, to znaczy my mamy z tatusiem, taką prośbę...
Zrobiło mi się nieco słabiej na sercu, bo generalnie życzenia naszej mamy dosyć mocno nas osłabiają.
- Słucham Ciebie mamo, mówię delikatnym, jeszcze spokojnym głosem.
- Bo widzisz Oleńko, zaczyna tłumaczyć, my chcielibyśmy z tatusiem pod choinkę dostać dwie świnki...
Prawie spadłam z fotela! Zawsze wiedziałam, że jesteśmy inni, ale żeby aż tak?!
- ...dwie świnki-skarbonki, dokończyła mama na jednym oddechu.
Matko jedyna, myślę sobie, albo ja mam problemy, albo czegoś tu nie rozumiem? Rodzice mają oboje koło 60siątki, dziatwy tam żadnej nie ma, a oni chcą świnki.
- A po co wam świnki mamusiu? Pytam z największym wyciszeniem przedburzowym.
- A bo my tak będziemy sobie oszczędzać z tatusiem.. Na przyszłe święta już.
Trochę mi się ciśnienie podniosło, ale nadal spokojnie pytam:
- A, czy to ma sens mamuś? Już teraz, na przyszłe Święta? Przecież to za wcześnie.
- Nie Oleńko, upiera się mama. Jak będziemy mieli świnki, to wytrzymamy, bo nie będziemy chcieli ich bić. Bo wiesz, dodaje konspiracyjnym szeptem, są tacy ludzie, kórzy oszczędzają.
- Może i są mamuś, zaczynam się krztusić ze śmiechu, ale wy do nich nie należycie. Jak was znam będzie świniobicie jeszcze w styczniu. A poza tym, skąd taki fantastyczny pomysł???
Chwila konsternacji w telefonie oznaczała, że mama zastanawaia się, czy zdradzić mi pomysłodawcę.( Którego nota bene miałam w planach udusić!)
- Kiedyś Marysia( Siostra ma brzemienna), jak jeszcze była w domu, pojechała na zakupy do B. i pokupowała pełno takich świnek dla koleżanek. Stąd ten pomysł, dodała na jednym tchu.
- To ja przekażę owo magiczne życzenie Marysi mamo, skoro ona jest takim znawcą świnek.. No to papa, kocham cię mamuś, pa pa...

Ostatnie zdanie wypowidziałam już ostatkiem sił, bo zaraz potem dostałam skrętu kiszek ze śmiechu:))))
Marysia kupowała te świnie bez mała 10 lat temu i jak jej przekazałam prośbę mamy najpierw poważnie zastanowiła się na głos- gdzie to też było?, ale w sekundę później dołączyła do moich konwulsji śmiechowych:)
Mówiłam już Wam, że moja rodzina jest inna?
Całe szczęście, że mama nie pamiętała, że jak ja miałam 13 lat, to namiętnie prezentowałam koleżankom kamionkowe siedziące pieski...:)

Komentarze

  1. herbst@autograf.pl16 grudnia 2006 10:04

    ...żyją w swoim świecie, Wy jesteście łączniczkami z rzeczywistością...

    OdpowiedzUsuń
  2. czasami sama zaczynam wątpić, co jest realne, a co nie.. Pewne sprawy są narzuconą normalnością. Kto wie, może takie swinki są całkiem ok, tylko ja jestem mało spontaniczna?:) Pozdr!

    OdpowiedzUsuń
  3. przeciez to jest piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Właściwie Twoi Rodzice by mi odpowiadali: konkretnie i niedrogo ;-))Największy problem mam ze zdecydowaniem, co znów kupić Słonka rodzicom. Mogliby mi podpowiedzieć..

    OdpowiedzUsuń
  5. ...bo ja wiem:) my mamy takie "piękne" historie od lat, już nawet nie wiem, jak to jest, kiedy rodzice mają akieś normalne życzenie:))))

    OdpowiedzUsuń
  6. a wiesz, ze patrząc z tej stony to masz rację... Zastanawiałam się dziś, skąd ta trzódkę chlewną wydobyć i wpadłam na pomysł sklepu " Wszystko za 5 zł"..:) faktycznie dosyć konkretny i niedrogi pomysł:)

    OdpowiedzUsuń
  7. hihi a skąd wiesz, że nie pamiętają? może wyskoczą z taką propozycją następnym razem... ale fajnie, że mają konkretne zamówienie, bo moi rodzice zachowują się zawsze tak, jakby niczego nie chcieli ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. pokochalem@poczta.onet.pl18 grudnia 2006 00:23

    e tam, normalni są i lekko zwariowani :)) Złota zbiera dzbanuszki i słonie mam się obawiać na przyszłość? Podobno z wiekiem dziećmi się stajemy, ale wiesz co? Twoi rodzice robią to w fajny sposób :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Niedawno w takim sklepie wyszperałam bombowy świecznik :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. jutro po pracy idę szperać:) liczę na urodzaj świnek:)

    OdpowiedzUsuń
  11. a nie nie, moi rodzice jakby zapytać, to też nie mają życzeń, takie świnki to tylko...bo ja wiem..taka potrzeba nagląca:)

    OdpowiedzUsuń
  12. fajny fajny...:) na gwiazdkę dostanę ręcznie zrobionego renifera..nie pytaj o szczegóły, bo sama ich nie znam:) pozdr

    OdpowiedzUsuń
  13. no nie! ;)tylko Olenka w tym świecie ma głowę na karku? :)pozdrawiam cieplutko. :*

    OdpowiedzUsuń
  14. no nie! a Olence to się czasem wydaje, że jest jedyna na tym świecie niedopasowana...znaczy bez zrozumienia świata..jakoś tak:) pozdr równie serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  15. hihi... pomyslowe musze przyzac :o) ... ale w sumie z tymi swinkami nie jest jeszcze tak zle... skoro potafia miec jeszcze bardziej zaskakujace pomysly :o) ...

    OdpowiedzUsuń
  16. niedopasowana? a skądże! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. zależy co do czego dopasowujemy:)

    OdpowiedzUsuń
  18. oj potrafią..potrafią:) ale do wszystkiego można przywyknąć, zdziwiłabym się niebotycznie, jeśli moi rodzice nagle "znormalnieli"..Chyba bym tego wcale nie chciała. Pozdr ciepło

    OdpowiedzUsuń
  19. Zabawna sytuacja a swoją drogą to ja też zawsze miałam świnke ale nigdy nie wytrzymywałam by zapełnić ją całą. A moi rodzice jakiś czas temu kupili kota. Wrzycali do niego dziennie po 5 , 10 zl i pojechalismy w lipcu na wakacje:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie