Wszystko

Dom cały jeszcze okryty ciszą. Czterolatek wtula się w swój stary kocyk i jest taki cichutki i nieruchomy, jak nie moje dziecko. Mąż posapuje na drugim łóżku, zmęczony kilkoma tygodniami nadgodzin, cieszący się zapewne w śnie na dzisiejszy dzień urlopu.

Moi chłopcy, moje życie, moje punkty odniesienia do wszystkiego. To wg nich nastawiam zegarek, planuję zakupy, piekę kolejną blachę ciasta ze śliwkami. To oni nadają rytm mojemu życiu. To oni są bateriami, akumulatorami moimi, moją treścią.

Mam dobre, proste życie, powiedział kiedyś ktoś. A ja się pod tym podpisuję. I to jest piekne, i to mnie wypełnia, to mnie uzupełnia..

Czasem tylko, kiedy patrzę bez okularów na świat o 6 rano, kiedy ulice toną we mgle, a latarnie tracą kontury i wydają się być tajemniczymi światłami z innych galaktyk, dopada mnie drżąca myśl- i co? I na tym koniec?

Poczatek i koniec?

To wszystko?

Ola w prostych, solidnych ramach PCV, Ola w kuchennym oknie, Ola poskładana jak ubranie po praniu. Pachnąca i świeża. Zamknięta w szafie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię