Historia chłopa i baby
Jak co roku, o tej porze, moje dziecko obchodzi urodziny. Zapraszam rzecz jasna całą zaangażowaną rodzinę i próbuję zaangażować w prace domowe męża. Jak co roku kosztuje mnie to jakiś gadżet, tym razem będzie to telefon..
Jak co roku ogarniają mnie przeróżne myśli, chęci i emocje. Niektóre niecenzuralne, inne mniejszego kalibru, bo tylko ucieczkowe.
Jak co roku w ciągu jednego dnia robię to, co każda porządna synowa zrobiłaby już 3 dni wcześniej;)
........................................................................................................................
- Mamo, gdzie kupię TE DOBRE ziemniaki? Jak, co roku pytam teściową, bo jak co roku nie mam pojęcia, które tym razem ziemniaki są dobre..
- Pójdziesz tam przy ganku, zaraz od wejścia, w tym pierwszym takim, ooo..ooo.. takim stoisku. Tam stoi taki chłop i ma ziemniaki.
Zonk. Chłopów na targowisku w sobotę rano jest około 2 milionów. Teść chyba zobaczył rozpacz w moim wzroku..
- Pierwsza alejka w prawo, chyba 2 stoisko, sprzedaje taka bardzo jasna blondynka i mają kartkę Vinieta.
- Aleee co ty opowiadasz!!! to nie tak, głupoty jej ojciec gadasz, to nie tam!! Wydziera się mamusia i wypycha teścia do drugiego pokoju.- To taki pierwszy albo drugi ganek, tam taki stół będzie, tam zaraz od płotu, gdzie tak wszyscy chodzą, tam baby z kwiatami w wiadrach stoją. No to tam pójdziesz i jak tak będziesz stała do kauflandu obrócona, to po prawej, nieee..polewej, będzie chłop. Duży chłop. A z nim taka blondynka.
Noż kurwa mać!
Zabiłabym jakby to moja żona była;)
Idę do teścia, przytulam go mocno i mówię- Nie jest czasem łatwo w życiu Tato, prawda? I puszczamy sobie oko.
Idę na targ. Przedzieram się przez agresywne tłumy, rozpychają mnie łokcie dzikusów walczących o śliwki, próbuję przeżyć..
Znajduję ziemniaki. Bogu dzięki za teścia! Żadnych kwiatów, żadnych chłopów, dziewczyna blond miła stoi i ma pyry. Uff.. Impreza uratowana, są odpowiednie ziemniaki!
Na świeży koperek zabrakło mi już inicjatywy. Nie wiem, który jest dobry, od której baby, a na telefon do teściowej się nie odważyłam;)))))))))
Jak co roku ogarniają mnie przeróżne myśli, chęci i emocje. Niektóre niecenzuralne, inne mniejszego kalibru, bo tylko ucieczkowe.
Jak co roku w ciągu jednego dnia robię to, co każda porządna synowa zrobiłaby już 3 dni wcześniej;)
........................................................................................................................
- Mamo, gdzie kupię TE DOBRE ziemniaki? Jak, co roku pytam teściową, bo jak co roku nie mam pojęcia, które tym razem ziemniaki są dobre..
- Pójdziesz tam przy ganku, zaraz od wejścia, w tym pierwszym takim, ooo..ooo.. takim stoisku. Tam stoi taki chłop i ma ziemniaki.
Zonk. Chłopów na targowisku w sobotę rano jest około 2 milionów. Teść chyba zobaczył rozpacz w moim wzroku..
- Pierwsza alejka w prawo, chyba 2 stoisko, sprzedaje taka bardzo jasna blondynka i mają kartkę Vinieta.
- Aleee co ty opowiadasz!!! to nie tak, głupoty jej ojciec gadasz, to nie tam!! Wydziera się mamusia i wypycha teścia do drugiego pokoju.- To taki pierwszy albo drugi ganek, tam taki stół będzie, tam zaraz od płotu, gdzie tak wszyscy chodzą, tam baby z kwiatami w wiadrach stoją. No to tam pójdziesz i jak tak będziesz stała do kauflandu obrócona, to po prawej, nieee..polewej, będzie chłop. Duży chłop. A z nim taka blondynka.
Noż kurwa mać!
Zabiłabym jakby to moja żona była;)
Idę do teścia, przytulam go mocno i mówię- Nie jest czasem łatwo w życiu Tato, prawda? I puszczamy sobie oko.
Idę na targ. Przedzieram się przez agresywne tłumy, rozpychają mnie łokcie dzikusów walczących o śliwki, próbuję przeżyć..
Znajduję ziemniaki. Bogu dzięki za teścia! Żadnych kwiatów, żadnych chłopów, dziewczyna blond miła stoi i ma pyry. Uff.. Impreza uratowana, są odpowiednie ziemniaki!
Na świeży koperek zabrakło mi już inicjatywy. Nie wiem, który jest dobry, od której baby, a na telefon do teściowej się nie odważyłam;)))))))))
Komentarze
Prześlij komentarz