Życie jak pizza

Minął kolejny ciężki tydzień. Jestem tak zmęczona, że postanowiłam napisać kilka słów dziś, bo jeszcze trzyma mnie adrenalina, a jutro zapewne moje dłonie i głowa odmówią współpracy i zalegnę, jak ostatnio gdzieś w kącie swoich możliwości..

Trudne momenty pokazują wiele spraw jaśniej. Pokazują, na kogo faktycznie można liczyć, kto nas wesprze, jak tyczka pomidora, co pada pod własnym ciężarem.  Pokazują prawdę. O sobie i innych.

Jestem parującym, buchającym wulkanem emocji. Dobrych i złych. Przeklinam, jak szewc, co niektórych razi i mrozi, a innym po prostu oddaje mój stan. Mam naprzemienne napady śmiechu i płaczu, podlewane kilkoma innymi emocjami. Staram się nie zwariować i nie dać zwariować..

Opiekunki szaleją, ich wymysły już nawet nas, stare wygi, wprawiają chwilami w osłupienie. Dom funkcjonuje w trybie wysoko wojennym, lodówka błaga o litość, bo samotność doprowadza ją do obłędu. Marny paprykarz i woreczek czerniejącego powoli bobu wołają o pomstę do nieba;)

Ale!

Ale każdego dnia odkrywam kolejne cudowności miękkich i ciepłych uczuć. Przyjaźni pełnej genialnych słowotwórczych określeń swojego stanu ducha, śmiechu i buczenia na zmianę, dobra o smaku migdałów i oświadczyn bez pierścionka:) Wszystkiego musi być po równo. Przynajmniej u mnie.

Bo wtedy życie jest, jak pyszna pizza z milionem dodatków i podwójnym serem!

O!

Komentarze

  1. Dawno nie było mnie w tej przestrzeni. Bycie zaczęłam od Ciebie. Jak zawsze. Wyczytałam wszystko wstecz i poustawiałam się na odpowiednie tory. Jak zawsze. Cholerny motylek.. Nike ! :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie