Strach

Znowu obudziła mnie cisza. Najbardziej przerażająca z  cisz. Cisza bez oddechu. Cisza, która obezwładnia strachem i w przeciągu jednej sekundy sadza mnie w łóżku wyprostowaną, z ciśnieniem oscylującym niebezpiecznie w górnej granicy normy.

Jutro umawiam wizytę u kardiologa, bo ponoć jeszcze tylko do niego możemy udać się po pomoc z bezdechem nocnym synka. Kilka tygodni bez tej "ciszy" znowu uśpiło czujność, za każdym razem myśli się- może tym razem, to już było ostatnie takie coś, na pewno już wyrósł, na pewno, to normalne..

I wtedy strach uderza znowu ze zdwojoną siłą. Wszystkie inne sprawy bledną, wszystkie problemy wydają się takie błahe. Byle tylko znowu nastąpił wdech.. i po nim wydech..

Nastąpił. Synek szturchnięty mocno równo oddycha i przytulony do swojego kocyka dalej spokojnie śpi.

A ja siedzę, palę i umieram na strach.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie