Szczypta kardamonu

Siedzę ududana czerwonym winem i dobrą rozmową z koleżanką, która po czterech latach znajomości i butelce szkarłatów dostała nowego rysu. Rysu kobiety. A nie tylko matki sześciorga dzieci. I cieszy mnie to bardzo, bo czasem dobrze jest móc zdjąć z siebie maskę konwenansów i oczekiwań świata. Czasem warto jest pobyć z kimś sobą, taką na wskroś dosłowną. Taką pozbieraną i niepozbieraną. Taką odkrytą jak karta memory, co wcale nie potrzebuje pary.

Dobrze mi z tym. Cudny wieczór mnie minął. I pomimo, że szkoda, iż już minął, to jednak warto, że był.

Takie wieczory w życiu są potrzebne, jak pieprz i sól do potrawy. Jak kurde jakaś maggi w zupie. Jak szczypta kardamonu w kawie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie