Wiesz kim jestem?

Siedział na przeciwko przy stole i ciamkał. Nie podnosząc głowy nieudolnie celował widelcem w rozdrobnione warzywa, które raz po raz upadały obok talerza. Na ścierkę podłożoną pod talerzem.
Zastanawiała się, czy w ogóle ją zauważa, bo ani razu na nią nie spojrzał. Zastanawiała się, co mogłaby mu opowiedzieć, ale nic jej nie przychodziło do głowy. Nigdy przecież nie rozmawiali, to o czym tu rozmawiać teraz..
Spoglądała na niego kątem oka i ledwo mogła powstrzymać drżenie dolnej wargi. Tej od wzruszenia i od smutku. Taki bezbronny i mały siedział nad tym zmiksowanym obiadem.
A przecież kiedyś był wielkim człowiekiem, myśliwym, postrachem wsi i całej rodziny.
Był człowiek, kończy się człowiek, majestat przemijania.

Przy pożegnaniu zapytała, czy wie, kim ona jest. Kiwnął głową potakująco. W razie czego powiedziała jeszcze raz głośno:
- To ja dziadku, twoja wnuczka.
Uśmiechnął się.
Miała dziwne przekonanie, że równie serdecznie uśmiechnął by się, gdyby powiedziała, że jest Elżbietą, królową angielską...

Komentarze

  1. Kolejny dowód na to, że starość jest okropna.

    OdpowiedzUsuń
  2. jedna noc, jeden wylew, i ktoś wspaniały, podziwiany zamienia się w półsparaliżowanego staruszka, który przestaje łapać kontakt z rzeczywistością.. znam to bardzo dobrze. przecież tylu ludzi pamięta mojego dziadka jako złotą rączkę, jako kogoś, kto świetnie stroił wszelkie instrumenty... i tyle rzeczy pamiętam o nim. a potem już tylko uśmiechnięty niewinnie i niekojarząco, skurczony staruszek....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię