Klucz

Bywa tak, ze dajemy się zapędzić w kozi róg nikomu innemu, jak tylko sobie samym. A potem mamy do siebie o to żal. Że jak tam można, że dlaczego, że przecież, że w ogóle..

Jesteśmy tylko ludźmi. Dziwacznymi stworami przepełnionymi tyloma sprawami, że dzień jest za krótki, noc za ciemna, niedziela za bardzo przed poniedziałkiem, wiosna zbyt wiosenna, a życie generalnie irytuje nas swoją normalnością. Bo my czujemy, że chcemy "więcej, szybciej, mocniej", że czas przesypuje się nam między palcami, jak suchy piasek na plaży. Że dzień, który swoją codziennością, nie daje nam uczucia picia szampana, jest dniem miniętym i straconym. Że kolejne zadania, które czyhają na nas za rogiem każdej minuty, są jak strome schody do nikąd.

I zaczynamy tęsknić. Zaczynamy wkręcać się w kolorowy świat wyobraźni, który daje nam słodkie złudzenia. Że można to i owo. Że dobrze by było, ciekawie, interesująco, że równoległe światy istnieją, że za życiem można zamknąć drzwi, przekluczyć i zapomnieć się.

Można. Pewnie, ze można.  Ryzyko jest tylko takie, że wracając zapomnimy, iż za drzwiami są schody. I na pysk z nich spadniemy. Zaboli. A to i tak wersja łagodniejsza. Gorsza jest taka, że zgubimy klucz.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie