Niespokojnie czyste okna

Najbardziej brakuje mi teraz drugiego bieguna. Tego, co przynosi schizofreniczny wyż, który zmusza do latania ponad sobą, który atakuje od pierwszego łyka kawy, który wysypuje na głowę konfetti perlistego śmiechu. Z niczego. Znikąd. Do nikąd.

Brakuje mi wizji i planu. Co z robić i jak? Żeby było jakoś. Zabieram się zatem wyjątkowo skrupulatnie za plany nie wymagające myślenia i zapisywania w kalendarzu. Wizyta w aptece, zupa ziemniaczana, przebranie garderoby Młodego, z której wyrósł. Wymyta kuchenka, odkamieniony czajnik, umyte okna.

Te okna najbardziej mnie niepokoją... Były sobie spokojnie brudne już pół roku. Ani święta ich nie wzruszyły, ani postanowienia noworoczne, ani wizyty miłych gości... Takie nagle czyste okna nie wróżą niczego dobrego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię