Powód
Wczoraj cisza wypełniała mnie bezbrzeżnie… aż po horyzontu kres. Powodu ku temu nie znajdywałam, a przyznaję, że poddałam analizie całą duszę. A dziś powód znalazł się sam…
W drodze do pracy obserwowałam dyskretnie młodą dziewczynę. Była jakaś taka śliczna. Promienna. Szczęśliwa. Lubię cieszyć serce widokiem szczęśliwych ludzi, więc zerkałam na jej delikatnie rozświetloną twarz. Pewnie zakochana.. myślałam. Cudownie!
Kiedy wstała do wyjścia potężny cios uderzył mnie w splot słoneczny. Przez moment zabrakło mi tchu, a oczy niebezpiecznie wezbrały falą…
Śliczna dziewczyna była w ślicznej ciąży.
Czy to kiedyś przestanie boleć?
Komentarze
Prześlij komentarz