Inny świat
Są takie dni, kiedy nasze akumulatory się wyczerpują. Lampka energetyczna jest wtedy w czerwonym polu. Znaczy się deficyt sił pokazuje. Czasem jest tak zwyczajnie, bo zmęczeni jesteśmy, czasem, bo życie nas uciska jak nowy but, czasem, bo mleka do kawy nie było, a czasem.. Czasem po prostu robi się cicho w duszy.
Jakaś ta moja dusza dziś taka właśnie cicha jest. Ledwo mnie dzień do wieczora doniósł i szybko uciekł, bo na marudy ma alergię. Nie dziwię się, sama siebie takiej nie lubię...
Łażącej z kąta w kąt, skubiącej piertuszkę z przekleństwem na ustach, z absolutną koniecznością polania smutku winem.
Nie lubię.
Lubię, kiedy wypełnia mnie moc i radość, a taneczny krok unosi pół centymetra nad chodnikiem. Kiedy używam wiaduktu tylko ze względów formalnych, bo tak nieformalnie, między nami aniołami, mogłabym nad Fordońską przefrunąć.
I pofrunąć gdzieś tam, gdzie żadne buty nie uwierają, gdzie w górach spacerują wróżki, a na dnie szklanki czeka na mnie nasłodszy z diabłów...
Komentarze
Prześlij komentarz