Prawa Murphy’ego

"Jeśli coś może pójść źle, to pójdzie."

O tych jakichś prawach usłyszałam dziś przynajmniej 3 razy. Od kochanej koleżanki, co walczyła razem ze mną z zamkiem od samochodu. Od teścia, który odbierał mnie skądś, gdzie zostawiłam samochód z uszkodzonym zamkiem. I od męża, który wziął dzień wolnego na wstawianie drzwi, a drzwi nie dojechały.

Coś w tym prawie zatem jest. Dlaczego ja tego prawa nie znam?

Może dlatego, że zawsze staram się widzieć pełną połowę szklanki? A dziś woda się rozlała...

Po dokonanym włamaniu do własnego zatrzaśniętego auta, jechałam do domu prawie 2 godziny spóźniona i chlipałam. Ze zmęczenia. Od rozlanej wody.

I wstyd mi było. Że taka jestem ciapa i buczę.

Wybuczana, spokojniejsza idę spać. Bo prawo przestaje działać. Wyjaśniło się coś, co zjadło mi w weekend żołądek i spokój.

Amen:)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię