Bogini

Po pracy z ogromną wewnętrzną obawą i oporem udałam się na zakupy. Wiadomo, co dzieje się w marketach ostatnimi dniami.. Pojechałam tam tylko dlatego, że w lodówce zagnieździło się jedynie światło i zdechłe z głodu myszy;)

Nabrałam produktów niezbędnych, czyli kilka tysięcy zupek chińskich dla męża i kanapki mleczne dla dziecka, niech czują, że święta idą, a co! Potem przebiegłam się kurcgalopem między regałami w poszukiwaniu pewnego paprykarzu, który to również jest pokarmem wigilijnym na osobiste życzenie małżonka.

I wszystko byłoby normalnie, czyli tłumnie, łokciowo, przepychaniowo i elegancko nerwowo, gdyby nie pewien fakt..

A mianowicie ludzie się na mnie gapili. W sumie faceci bardziej. Każdy mijany zaglądał mi głęboko w oczy i było to o tyle dziwne, że nie czułam się dziś w szczytowej formie mojej atrakcyjności;) Miałam świadomość rajtek podciągniętych pod cycki, chroniących przed chłodem i włosów spuszonych wiatrem. Ale myślę sobie- cóż, urok, to urok, trudno.. Jestem boginią najwidoczniej nawet w tych rajtuzach i tak dalej. I z każdym kolejnym spojrzeniem czułam, że rosnę, pęcznieję dumą i seksapilem.

Czułam się tak do momentu, kiedy w windzie spojrzałam w lustro, żeby uśmiechnąć się do bogini;)

Bogini miała czarny nos...

Cholera jasna! Jak tusz do rzęs włazi na nos???!!!

I dlaczego czarny nos tak przyciąga wzrok męski?:)

Ale co miałam swoje 5 minut, to moje:)

Komentarze

  1. Każdy może mieć swój sposób żeby zwrócić na siebie uwagę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie