Dzień Matki

Ostatnio Mąż powiedział mi piękny komplement.. "Gdybyś to ty była moją mamą, byłbym w innym miejscu mojego życia.." Prawda, że niebanalny? Może dla innej kobiety nie byłby to komplement roku, ale dla mnie tak. Chcę być dobrą mamą. Chcę być mamą lepszą, niż miałam ja sama. Mam na tym punkcie hopla.

Dlaczego?

Dlatego, że dla mojej mamy dzieci były pracą. Ciężką i niewdzięczną. Były wysiłkiem i strasznym poświęceniem, za które powinniśmy płacić właściwie od urodzenia. Moja mama powiedziała mojemu bratu, że go nie kocha, a do mnie, że mam szczęście, że mnie nie usunęła, bo już leżała na kozetce ginekologa. I ona tego nie zrobiła, bądź wdzięczna, bądź..

Moja mama nie robiła nam śniadań do szkoły, nie odrabiała, tudzież nie doglądała naszych lekcji, nie wyprawiała nam urodzin, nie chodziła z nami na spacery, nie chwaliła za często. A czasem nawet dogadywała. "Och, ty masz takie szerokie biodra córko, no trudno, taka jesteś.." Żeby matka powiedziała to do dorastającej córki, musiała mieć jaja, że tak powiem. Bo dla mnie moje dziecko jest idealne w każdym calu. Czasem neguję jego złe zachowanie, ale nigdy jego istotę.

Mama prawie nigdy mnie nie przytulała. Do dziś mówi o tym z dumą, że ona dzieci nie rozpuściła. Nawet z łóżeczka nie wyjmowała za często, bo by jej na głowę weszły. Co 3 godziny butla i gitara. A ja do 18stego roku życia nie potrafiłam się przytulić. Kiedy ktoś tego próbował, robiłam się sztywna i przerażona. Bałam się dotyku, bo go nie znałam. Pamiętam, jak kiedyś po dyskotece pewien młodzieniec zabrał mnie na spacer i pocałował. Tak zszokowanej dziewczyny nie widział chyba w całym swoim życiu;) Uciekłam płacząc.

Rzecz jasna pierwsze kontakty erotyczne były traumą. Traumą, którą trzeba było przejść. Najlepiej odłączywszy się od swojego ciała.

Mojego synka przytulam wciąż. Przytulałam nawet wtedy, kiedy mnie odpychał i płakał, bo dotyk go bolał. Teraz wtula się we mnie tak ufnie, tak ciepło, tak radośnie. Jak ja nie wtuliłam się w moją mamę nigdy.

Nadal nie lubię jej dotyku. Nie lubię jej zapachu, ani bliskości. Przesadziłabym mówiąc, że nie trawię mojej matki, bo odczuwam do niej coś na kształt odpowiedzialności i wdzięczności, ale nie jest mi bliska. Jest mi obojętna. Myślę, że kiedy umrze, nie odczuję pustki.

Wiem, jak to brzmi, ale niech nie ocenia tego nikt, kto tego nie zna. Kto nie miał matki wciąż chorej, wciąż w depresji, wciąż zaniedbanej, niegospodarnej, innej. Nikt, kto nie stawał w grudniu w otwartym oknie, żeby się rozchorować. Bo tylko wtedy mama była mamą.

Chcę, żeby mój syn był dumny ze mnie i z siebie w moich oczach. Chcę, żeby w trudnych momentach życiowych nie obawiał się do mnie przyjść i podzielić się wątpliwościami. Żeby stojąc przed wyborami wiedział, że ja zaakceptuję każdy i będę z nim. Chcę, żeby był otwarty na miłość i dobry dla przyszłej żony. Żeby był dobrym ojcem, przed wielkie "O".

Mój syn wie, że zawsze może na mnie polegać. Wie, że gdziekolwiek by nie był, zawsze może do mnie przyjść, zadzwonić i poprosić o pomoc. Nawet jeśli jest to dowiezienie dodatkowych klocków do dziadków. Pomimo, ze babcia nie uznaje tego za konieczne. Zwłaszcza dlatego. Żeby wiedział, że dla mnie jest ważny i jego sprawy, pomimo, że jeszcze małe, mają dla mnie znaczenie.

Mój syn mówi " kocham cię moja mamuleńko, jesteś moja najlepsza mamunia.. I masz fajne szynki (piersi;))) ), ale babcia ma większe kiełbasy;))) " I chodzi o to, żeby wiedział, że możemy się razem śmiać. Z niego i ze mnie.

Komentarze

  1. Ze trzy lata temu podobnie pisałam o swoim ojcu, ale usunelam wpis bo dałam komuś swój adres i stwierdzilam że to zbyt osobiste. Dziękuję Ci że o tym napisalaś; mam trochę jakby podobnie, trochę jakby mam czasem ochotę "oddalić się w podskokach" kiedy widzę że ktoś mnie zaraz oblepi..
    Pozdrawiam,
    Uściski ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię