Wielkanoc

Wielkanoc kojarzy mi się z serwisem kawowym. Używanym tylko w ten dzień. Biały, ze złotymi rantami. Nie pamiętam, czy miał jakiś wzór. Ustawiany przez mamę na białym obrusie, informował, że oto mamy jeden z lepszych dni w roku. Dzień, w którym mama była mamą i o nas dbała.

Bo niewiele było takich dni. Wielkanoc, Boże Narodzenie i kilka innych, które nie utkwiły w pamięci ze względu na nieczęstość i nieregularność ich występowania.

My, jako dzieci, oglądaliśmy bajki w tv, a mama szykowała śniadanie. Ustawiała jedzenie, dzieliła święconkę, parzyła herbatę w eleganckim dzbanku. Nie wiem, czy faktycznie był elegancki, ale takiego go pamiętam.

Czuję nadal tamtą atmosferę- spokoju i porządku wewnętrznego. Było tak, jak powinno być w normalnej rodzinie. Nieważne, że przed każdymi świętami, mama leżała w ciemnym pokoju, miała migrenę, depresję i szmatę na głowie. Że co roku oznajmiała: " W tym roku świąt nie będzie! Mamusia nie ma siły, mamusia się źle czuje. Dla was nie zrobię nic. Jesteście takie niedobre dzieci, że mogłam was nie rodzić.." I tym podobne miłe teksty..

My jako dzieci, nierozumiejące jej szantażu emocjonalnego, przepraszaliśmy ją za wszystko, sprzątaliśmy, próbowaliśmy gotować i piec. Pamiętam, kiedy jako 6-7mio latka piekłam z Bratem ciasto. Gotowałam ziemniaki na sałatkę, kręciłam mak do makowca. Nam wydawało się to normalne. Smutne, ale normalne. Przecież mama była chora. Przecież od zawsze musieliśmy jej współczuć, ją chwalić, jej się wstydzić. Teraz bym powiedziała patologia, mocna dysfunkcja, biedne dzieciaki. Ale wtedy myślałam- jestem beznadziejna, niedobra, urodzona z łaski. Tak samo czuło się moje rodzeństwo. Do dziś zmagamy się ze strachem, brakiem akceptacji samych siebie i smutkiem. Brat zabezpiecza się przed wszystkim, stara uniezależnić od wszystkich i żyje w sprzeciwie do całego świata. Siostra poraniona gubi się w dążeniu do szczęścia. Szuka spełnienia, nieumyślnie powtarzając chwilami zachowania mamy. Ja mam obsesyjną potrzebę bycia dobrą mamą. Staram się nic nie przeoczyć, być zawsze na bieżąco ze sprawami synka, nawet jeśli są to nudne dla mnie minecrafty, czy wspólna gra w Polan, których nie do końca rozumiem. Ale hoduję te krówki, buduję chaty drwali i obsadzam wieże łucznikami. I zawsze zawiązuję sojusz z wioską synka, żeby nawet wtedy miał pewność, że jestem po jego stronie. Oprócz tego mam przesadną potrzebę chronienia synka przed złymi ludźmi i manię sprzątania. Ta ostatnia stąd, że w domu rodzinnym było okropnie brudno..

Ale wracając do świąt wielkanocnych. Spokój, ład, świat na swoim miejscu. Mama, tata i my. W najlepszej wersji rodziny. Widzę nas, jak siedzimy, gadamy, żartujemy. Zawsze żartowaliśmy przy stole. To było takie miłe. Potem przez resztę świąt oglądaliśmy filmy i jedliśmy na przemian ostre ze słodkim. W poniedziałek pod wieczór były już resztki, a we wtorek wracała codzienność. Matka kładła się do łóżka, my bez śniadania szliśmy do szkoły i marzyliśmy o tym, żeby Wielkanoc trwała cały rok.

Z okazji Wielkanocy życzę wszystkim dzieciom, żeby zawsze budziły się radosne, żeby w kuchni czekała na nie uśmiechnięta mama, która na zaspane wołanie idzie do swojego skarba i tuli go na dzień dobry. Mama, która pyta, co mu się śniło i mówi " kocham cię najbardziej na świecie". Życzę taty, który połaskocze, przytuli, zmierzwi włoski i powie czule " i co tam żołnierzu, gotowy na nowy dzień? to wyskakuj z łóżka i raz, dwa, trzy ubieraj się!" Taty, który i tak pomoże z tymi rajstopami, co nie chcą się włożyć na nóżkę. Życzę każdemu dzieciakowi spokojnego, bezpiecznego dzieciństwa, świadomości, że jest chciane i kochane. Żeby żadne z nich nie musiało dźwigać ciężaru straconego dzieciństwa ich rodziców.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie