Przedszkolak

Wojtek od poniedziałku chodzi do przedszkola. Zwolniło się miejsce w publicznym przedszkolu niedaleko nas, więc skorzystaliśmy z okazji, bo wiadomo.. Wiadomo, jak to jest z miejscami w przedszkolach. Że ich nie ma. Na następny rok do 3-4 latków w naszym przedszkolu zostanie przyjętych całe...sześcioro dzieci! I wiadomo, że od samotnych matek. A ja samotna nie jestem. Na szczęście:)

No więc dziecię się dostało, zaczął się nowy etap. Etap rozstań po 3,5 roku bycia razem. To trudny etap i dla Wojtka i dla mnie. Oczywiście wiem, że on musi iść swoją drogą, że szkoła, że żona:), ale że to już się zaczyna.. Jest mi ciężko i smutno. Bo ja do tego mam naturę waleczną i od pierwszego dnia walczę o szczęście i zadowolenie mojego synka.

Okazało się, że owszem dostał się, ale do grupy 5-latków, tzn zerówki! Więc walczę o przeniesienie do maluchów, bo kurczę do zerówki, to on ma jeszcze czas.

Walczę z systemowym podejściem, że niby mam dziecko od razu zostawiać do 15. Bo tak się lepiej zaadaptuje i złapie rytm.

A ja mam, za przeproszeniem, w dupie ten ich rytm i odbieram go o 13. Bo jak dziecko od rana nie je, nie pije i nie siusia, to do 13 mu wystarczy!

I oczywiście, że wszyscy muszą o tym ze mną dyskutować, począwszy od przedszkolanki, skończywszy na referentce, ale nie dałam się. Ja jestem twardy zawodnik, jeśli chodzi o moich bliskich;)

Tak więc na razie działam w trybie wojennym i obawiam się, że tak już zostanie. Że zawsze będę już walczyła ze światem o to, żeby Wojtek był szczęśliwy. Ale nie przeszkadza mi to, w końcu od tego jest mama!

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię