Ciężarówka:)

Znowu milion lat nic tu nie napisałam, ale mam niemoc twórczą jak ta lala:) A może po prostu zaczęłam żyć bardziej "tu i teraz", niż bujać w obłokach? Może...

To już 7 miesiąc powiększania się, jeszcze 2,5 i się rozmnożę na mnie i synusia Wojciecha. Po dziadku męża, którego nie znałam, ale który ponoć klawy facet był. Synuś daje mi popalić, bo już okazuje charakterek. Nie lubi niektórych pozycji i dzielnie protestuje, kiedy mama np ułoży sie na lewym boku. Co wg podrecznika jest fantastyczną pozycją dla ciężarnej...:) Mój synuś ma w nosie podręczniki. Ha.

Poza tym w moim życiu trwa przyjemny marazm. Dni upływają na kanapie w oczekiwaniu powrotu mężulka, ewentualnie szarpnę się na jakiś obiad, albo robię sobie spa na balkonie. Trochę mi chwilami odbija, co uwidacznia się próbą egzystencjalnych rozmów o północy. Biedny jest mój mąż. Ale kochany i dzielny:)

Powoli przygotowujemy się na wielkie wejście małego smoka, ale idzie nam to, jak przysłowiowa krew z nosa. Mam absolutnego lenia na temat prasowania małych ubranek, choć muszę przyznać, ze mnie rozczulają. Jak pewnie każdą przyszłą mamuchę.

Zrobiłam sie przyziemna.

Nie wiem, czy to dobrze, czy nie..

Na razie jakoś z tym wytrzymuję, a co będzie potem...zobaczymy.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię