Sny o Fordońskiej.
Tęsknię za Słowami. Od kiedy przestałam pisać tego bloga powysychały we mnie Słowa, jak pola uprawne w ten upał. Zastanawiam się, czy już ogłosić stan klęski żywiołowej, czy jeszcze poczekać.. Na sama nie wiem co. Na chyba jakiś deszcz, lepiej jeszcze ulewę z lodobiciem czekam i czekam. I nic.
Życie zrobiło się iście florydzkie z elementami karaibsko-kanaryjskimi. Dominują w moim życiu białe laczki i odrobina lepkiego chłodu na sam moment przed snem. Który przynosi zresztą dziwne obrazy.
Ostatnio nie lubię snów, bo zrobiły się za bardzo codzienne. Takie od 23.30 do 5.30. Bez dobra i bez zła. Bez ryzyka i nadziei. Bez większych marzeń. Kuśtykają po nich tylko takie małe, kulawe, oswojone marzenia. O zimnej wodzie truskawkowej na upał i braku korków na Fordońskiej.
Na diabła komu takie sny...
Życie zrobiło się iście florydzkie z elementami karaibsko-kanaryjskimi. Dominują w moim życiu białe laczki i odrobina lepkiego chłodu na sam moment przed snem. Który przynosi zresztą dziwne obrazy.
Ostatnio nie lubię snów, bo zrobiły się za bardzo codzienne. Takie od 23.30 do 5.30. Bez dobra i bez zła. Bez ryzyka i nadziei. Bez większych marzeń. Kuśtykają po nich tylko takie małe, kulawe, oswojone marzenia. O zimnej wodzie truskawkowej na upał i braku korków na Fordońskiej.
Na diabła komu takie sny...
hei, zapraszam na http://jude-law-town.blog.onet.pl (nowa notka) i http://hilaryduff-town.blog.onet.pl <<skomentuj (oba) jeśli możesz, plz. zapraszam! :]
OdpowiedzUsuńFajny blogasek:D Wpadnij na mojego www.mrunia.blog.onet.pl :D Pozdro 4you,narka!
OdpowiedzUsuńMoże to tylko Twoje złe podejście do owych snów, każdy sen ma w sobie pewną drobinę piękna... może właśnie teraz, w tej chwili stanęłaś na ul. Fordońskiej, a może jutro, pojutrze będziesz królową jednej nocy... nigdy nie mów nigdy :)Co do samej Fordońskiej - nie wiem co prawda jaką Fordońską i w jakim mieście masz na myśli, ale ja sama mam sentyment do ulicy Fordońskiej, mieszkałam na takowej ulicy przez kilka chwil, to na tej ulicy zaczęła się moja przygoda z Bydgoszczą i mimo, iż uważałam ją za jedną z najbrzydszych ulic z czasem zaczęłam pałać do niej jakimś bliżej nieokreślonym sentymentem, hmmm... po zmroku nie jest tak źle :) i teraz kiedy wyjeżdżam na kilka dni poza miasto - brakuje mi tej zwykłości owej ulicy... i co z tego, że daleka jest od tych pięknych uliczek z marzeń i snów... zupełnie mi to nie przeszkadza :)
OdpowiedzUsuńlepsze takie zwyczajne niż nadzwyczaj obfitujące groźne sytuacje :/
OdpowiedzUsuńmiło, że jesteś..:)
OdpowiedzUsuńoj juz nie narzekaj.lepszy rysz, niż nic!:Da tak poza tym ja osobiście nie lubię snów.niepotrzenie tylko zaprzątaja głowę i placzą dopiero, co ułożone myśli.wróciłaś?! :)))
OdpowiedzUsuń:) dziś wjezdżając z Łęczyckiej w Fordońską pomyślałam sobie..szlag by trafił ten upał:) średnio królewska myśl:) Myślę, że na całym świecie jest tylko jedna Fordońska i obie ją znamy:) miło poznać, witaj:)
OdpowiedzUsuńświęte słowa moja droga.. :) nadzwyczaj niebezpiecznie ekscytujące na dzień dzisiejszy są tylko.. roztapiające się chodniki asfaltowe, zrezygnowalam dla nich z obcasów:) pozdr serdecznie
OdpowiedzUsuńdito:) znaczy również:) a czy jestem... czas pokarze, pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńnie rysz meine liebe tylko ziemniaczki z koperkiem;) i nie narzekam tylko sobie dywaguję w upale:) a powrót jeszcze chyba nie do końca.. chyba..pozdr milusi:)
OdpowiedzUsuńmiał byc rydz, ale nie wyszło, jak sama zauważyłaś.czyli znów szykuje się kojeny Twój "odpływ"?ale ja nie chcę!
OdpowiedzUsuńwiedziałam, że rydz:), ale rysz był fajniejszy:) a odpływ..? hmm.. nie wiem, czy był przypływ już, zobaczę, jakie wiatry wieją..
OdpowiedzUsuńoj akurat co jak co, ale z wiatrami to ostatnio nas Pan Bóg nie rozpieszcza.wręcz nas zaniedbuje.czyli Ty tu tak przelotem?hm...
OdpowiedzUsuńPan Bóg ma teraz dużo roboty z tą wojną.. a do tego pilnuje dzieci, żeby nie wypadały z okien i staruszków na słońcu.. nie ma czasu biedaczek na wiatr... Przelotem, a może i nie.. tęsknię do tego świata, ale jakaś taka jestem poblokowana, sama nie wiem
OdpowiedzUsuńfurtka tutaj zawsze jest dla Ciebie otwarta.tym bardziej, że sama masz kluczyk do niej.:)a ten wiatr to jeszcze wywalczymy.ciekawe jaki sierpień się zapowiada...;>
OdpowiedzUsuńA no witam witam :)Mi tam nie dane było poznać ileż tych Fordońskich jest na świecie, ale skoro mówisz, że ta nasza jest unikatowa - nie wypada zaprzeczać :)A co do upałów... hmmm... szlag to chyba każdego trafia... na kilka dni jestem poza miastem i chwała za to niebiosom... bo mam takie nieodparte wrażenie, że lato w mieście jest wyjątkowo okrutne, a podróż środkami masowej komunikacji - czysta finezja :)Kornella M.
OdpowiedzUsuńno tak a innych snów by sie chciało :-)))))) co laska ??? he he he :-))takich po ,których budzisz sie z wypiekami na twarzy i myślisz :może to był proroczy,może to się zdarzy ....ale nie powinno ...ale może może ???? ......:-))))))))))i te napięcia,emocje namiętność........żeby tak......a bez ich to......ale może może ....pozdroffka ....
OdpowiedzUsuńkomunikacja miejska to istny kryminał... wychodzą z ludzi takie tłumione emocje i... zapachy;)))) znaczy się podpaszniki tu i ówdzie:) pozdr
OdpowiedzUsuńano mam ten kluczyk mam... i może go użyję:) a o wiatr zaraz zatańczę:)
OdpowiedzUsuńz wypiekami budzę się i tak lasku jeden, bo noce, jak wspomniałam , karaibskie:) więc i bez obcego ciała człowiek zgrzany;) a tak poza tym, kto powiedział, że te codzienniki wyzute są z emocji namiętności?:) takiej od...do..
OdpowiedzUsuńLepsz sny spokojne niż takie, po których byś się budziła potem zlana. Tak myślę. Zresztą, w taki upał jak nie śnić o upale? :-)Jeszcze nie ogłaszaj stanu klęski: przecież jednak napisałaś kilka zdań.
OdpowiedzUsuńOstatnio jechałam sobie autobusikiem 67, przysiadł się do mnie jakiś jegomość hmmm... wyglądający na bywalca przejść podziemnych na rondzie Jagiellonów i Dworca Głównego... wcisną mnie prawie w szybę... duchota koszmarna... odór nieziemski... jakby było tego mało - zasnął... ruszyć go nie mogę... przepraszam, szarpie, a on nic... po wyjściu z autobusu czułam się jak po kilki głębszych... doznania nie dające się opisać!Najgorsze jest to, że było mi go w jakiś taki dziwny sposób żal... mimo iż "pachniał" jak denaturat.... ale mniejsza o to – jak zwykle... odeszłam od wątku głównego :)
OdpowiedzUsuńSłowa jak trawa - są niezniszczalne. Wystarczy im trochę deszczu, parę kropli rosy... Mam wrażenie, że cały świat zrobił sobie przerwę urlopową przez te upały. Wszyscy robią tylko to, co muszą, żeby przetrwać. Może sny też?
OdpowiedzUsuńno....do....do ??? :-)))))
OdpowiedzUsuńja też zawsze robię się smutna na widok takiego denaturata... nie zła, ale własnie smutna..
OdpowiedzUsuńdo... ehh... a kogo to interesuje?;)
OdpowiedzUsuńale ja te słowa muszę wskrzeszać.. biegać za nimi po głowie, gonić.. ehh.. to ten upał:)
OdpowiedzUsuńmoże jest dokładnie tak, jak mówisz..oby:) a tymczasem polecam "Mapę miłości" Ahdaf Soueif -piękna książka, akurat na tą naszą pogodę:)pozdr
OdpowiedzUsuńa ja zawsze czekam na sen, czekam na zasypianie, bo wtedy znikam z tego świata, który mi zbyt ciąży... pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńzabrzmiało tak.. jakoś smutno, ściskam
OdpowiedzUsuńNo i właśnie dziwna to na wskroś sytuacja - widzisz człowieka, który na własne życzenie stacza się... a Ty mu współczujesz... I im dłużej żyję tym bardziej dziwię się temu i tym bardziej mi smutno...Ech chyba z tego smutku czekoladki otworzę :DKornella M.
OdpowiedzUsuń...zaraz dopisuję do listy....
OdpowiedzUsuńwalca, czy cos dzikiego? ;)tylko, żebys mebli tam u siebie nie porozwalała...:)
OdpowiedzUsuń