Oczekiwania
Stał i stał.. i patrzył..
- Proszę, pan wejdzie, powiedziałam nie bardzo wiedząc, jak zareagować.
- Ja tylko ten tego.. znaczy sie, tylko skoczę jeszcze po cokolik i sprzęcik, wyjąkał i zniknął.
Hm, pomyślałam, zostawię mu drzwi otwarte, niech sobie wchodzi i wychodzi, mam inne zajęcia.
Po jakimś czasie postawiłam mu szklankę lodowatej wody przed nosem, bo się jeszcze facet wykończy albo co. Nawet nie spojrzał dziękując. No cóż, nie każdy zaraził się chorobą zwaną dobrym wychowaniem. Nie zaprzątając sobie zbytnio głowy wróciłam do czynności, które wykonywałam. Podśpiewywując Lied des Himmels przytupywałam zgrabnie co któryś takt. A co, gdzie mam być sobą, jak nie w domu..?
Wychodząc znowu wydał z siebie jakieś nieokreślone dźwięki mające chyba imitować-dziękuję i do widzenia.
- A do widzenia, do widzenia.. i miłego dnia i dziękuję również. Powiedziałam z uśmiechem.
Spojrzał na mnie, a w jego wzroku było coś..jakby..zawstydzenie.. hmm.. dziwne.
I tylko dlatego, że otworzyłam panu od kafelkowania drzwi w sukience wyjściowej, którą mierzyłam, klapkach basenowych i woreczku na głowie? Bo nałożyłam maskę. Też mi powód:)
Tak często nie spełniamy czyichś oczekiwań związanych z naszą osobą. Często widzimy w oczach kogoś: o kurka, a myślałam/em, że to całkiem inna osoba..
Najlepszym, co można na to poradzić, to zaprzyjaźnienie się z tym. A przede wszystkim zaprzyjaźnienie się z sobą. Taką w woreczku na głowie.
Przyjaźń z sobą, to nacenniejsza z przyjaźni..
- Proszę, pan wejdzie, powiedziałam nie bardzo wiedząc, jak zareagować.
- Ja tylko ten tego.. znaczy sie, tylko skoczę jeszcze po cokolik i sprzęcik, wyjąkał i zniknął.
Hm, pomyślałam, zostawię mu drzwi otwarte, niech sobie wchodzi i wychodzi, mam inne zajęcia.
Po jakimś czasie postawiłam mu szklankę lodowatej wody przed nosem, bo się jeszcze facet wykończy albo co. Nawet nie spojrzał dziękując. No cóż, nie każdy zaraził się chorobą zwaną dobrym wychowaniem. Nie zaprzątając sobie zbytnio głowy wróciłam do czynności, które wykonywałam. Podśpiewywując Lied des Himmels przytupywałam zgrabnie co któryś takt. A co, gdzie mam być sobą, jak nie w domu..?
Wychodząc znowu wydał z siebie jakieś nieokreślone dźwięki mające chyba imitować-dziękuję i do widzenia.
- A do widzenia, do widzenia.. i miłego dnia i dziękuję również. Powiedziałam z uśmiechem.
Spojrzał na mnie, a w jego wzroku było coś..jakby..zawstydzenie.. hmm.. dziwne.
I tylko dlatego, że otworzyłam panu od kafelkowania drzwi w sukience wyjściowej, którą mierzyłam, klapkach basenowych i woreczku na głowie? Bo nałożyłam maskę. Też mi powód:)
Tak często nie spełniamy czyichś oczekiwań związanych z naszą osobą. Często widzimy w oczach kogoś: o kurka, a myślałam/em, że to całkiem inna osoba..
Najlepszym, co można na to poradzić, to zaprzyjaźnienie się z tym. A przede wszystkim zaprzyjaźnienie się z sobą. Taką w woreczku na głowie.
Przyjaźń z sobą, to nacenniejsza z przyjaźni..
Przyjaźń z sobą - najcenniejsza, ale i najtrudniejsza - bo nikt inny nie wymaga od nas tak wiele jak my sami, to wszystko jest w nas i tylko my możemy spowodować ewentualną autodestrukcję...wbrew pozorom nikt inny...Poza tym zazdroszczę woreczka na głowie i maseczki, ja pewnie w takiej sytuacji narzuciłabym na siebie koc i namiot udawała... no bo jak to tak facetowi w hmmm.... pieleszach się ukazać :)Kornella M.
OdpowiedzUsuńFacet najwyraźniej nie był żonaty, bo uznałby taki stan za całkiem normalny:))) To zaprzyjaźnianie się z sobą dla mnie było bardzo trudne. I długo trwało...
OdpowiedzUsuńi jaka przyszlościowa. :)potem pracuje na nasz rachunek jak ta lala...;)
OdpowiedzUsuńa przede wszystkim najważniejsze co można dla siebie zrobić to przestać oczekiwać..da sie :)
OdpowiedzUsuńAch, pewnie pana zatkało taką piękną miałaś suknię :-)
OdpowiedzUsuńNiestety mi bardzo często zdarza się otwierać obcym (hydraulik, listonosz, mleczarz itp.) drzwi w dość nieformalnym stroju. A to z zieloną maseczką na twarzy, a to w niebieskiej przykrótkawej piżamie albo znowu w dresie z papilotami we włosach... Ale jeszcze nigdy nie spotkałam osoby, która na mój widok by się nie uśmiechnęła. Chyba nawet mogę powiedzieć, że mój wygląd wprowadzał więcej luzu do naszego wspólnego kawałka codzienności. Bo przecież ludzką rzeczą jest wyglądać czasem "nie tak". Witam z powrotem i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńano, sądząc po minie, ten pan dawno był nawet sierotą, znaczy się z kobiet to nawet matki nie ogląda rankami;)pozdr
OdpowiedzUsuńdokładnie:) to inwestycja długoterminowa:)
OdpowiedzUsuńoczekiwać za dużo...to może niedobre, ale oczekiwać w ogóle.. moim zdaniem jak najbardziej:) sciskam
OdpowiedzUsuńsuknia cudna, na mnie leży, jakby szyta na miarę była, a kupiona toć.. taki cud:)
OdpowiedzUsuńwitam i tez pozdrawiam kochana:) ano, co nam pozostało, jak nie rozbawić chociaż kawałeczek swiata..tak chociaż na prywatny użytek:)))
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz. Wejdz na mojego bloga i skomentuj www.taniec-z-gwiazdami-rozrywka.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńpróbuję odp już 4 raz:) brat onet mi tu bryka i nie pozwala:).. i racją jest, co piszesz, to najtrudniejsza, ale też najbardziej satysfakcjonująca przyjaźń..
OdpowiedzUsuń:O))) niesamowity widok zobaczył ten pan u drzwi - ja mu sie nie dziwię, że zaniemówił ;o)Pozdrawiam serdecznie :O)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńno no..:) widok był surrealistyczny i nieziemski.. zachwycił go do oszołomienia:)
OdpowiedzUsuń