Oberwanie chmury

- Pani go nie może wyciszać, relaksować! On ma być w ruchu, ma się męczyć!
Powiedziała do mnie mądra pani. Jej ton i wzrok wyrażały najwyższą pogardę dla mnie, matki, dziecka oczekujęcego piętnastą godzinę na badanie eeg w śnie nocnym.
- Ja go nie relaksuję, wysyczałam, próbując utrzymać młodego- ja go trzymam, żeby nie pogryzł tych chłopców.
Mądra pani wzdrygnęła ramionami i wyszła.
- Uduszę tego małego! Warczał w tym czasie mój syn. Uduszę, ja pierdzielę, uduszę..
Piętnaście godzin. Piętnaście stacji drogi krzyżowej. Szesnasta stacja bonusowa: urąganie matce.

Dlaczego biegasz chłopczyku?
Nie wiem.
Przestań się kręcić chłopczyku.
Nie mogę.
Stań na jednej nóżce chłopczyku.
Muszę tańczyć.
Dlaczego liżesz klamki.
Nie wiem.
Jezu, zalałeś całą łazienkę!
Śmiech.
Nie uderzaj w drzwi!
Brak reakcji.
Nie rzucaj klockami!
Brak reakcji.
Nie bij!
Nie gryź!
Nie kop!
Nie uciekaj!
Nie przewracaj tego stołu!
Nie rozrzucaj krzeseł!
Nie liż lustra!
Nie wyrywaj kabli!

Piętnaście godzin nerwów, wstydu, zmęczenia, rozpaczy, determinacji, walki, zabawy, biegania, tłumaczenia, trzymania, przepraszania.

Badanie się nie odbyło. Bo jestem beznadziejną matką, która nie potrafi zapanować nad własnym dzieckiem.

Ale tam w środku, w chłopczyku, nie było mojego dziecka!
Jego tam nie było już po godzinie pobytu. Tam była plątanina neuronów i wyładowań! Były wybuchy i erupcje wulkanu. Był tajfun i tsunami. Była burza z piorunami, huragan i lawiny błotne. Tam był świst i grzmoty zagłuszające wszystko. Mój głos nie miał szans wedrzeć się do kapsuły chaosu.

- Jestem taki zmęczony mamusiu, powiedziało dziecko leżąc obok mnie w ciemnym pokoju.
- Wiem kochanie..
Po dziesięciu sekundach żywioły ucichły. Wtulony we mnie posapywał przez sen mój synek. Wrócił. Boże, jak dobrze, że znowu tu jesteś...

W końcu mógł ruszyć się we mnie wiatr. I mogło zacząć padać. Przyszło oberwanie chmury...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię