Jak skrzydełko motyla

Ktoś mi dziś napisał, że wzruszył go mój blog.. To miłe. To zobowiązuje.

Jestem tu nadal, po drugiej stronie ekranu, tylko milczę już dłuższy czas. Bo razem z Anulką umarły we mnie słowa..

Bo wolałam nie pisać o ostanich miesiącach, które przyniosły tyle cierpienia, że nie wiedziałam jak sobie z nim poradzić. Musiałam poprosić o pomoc lekarza, kiedy zauważyłam, ze przestaje wstawać z łóżka. Że wyjście z domu mnie przerasta, że serce mi zlodowaciało, że chcę odejść od męża..

Dostałam inne leki, pomogły na tyle, na ile mogą pomóc leki.. Pewnie lepiej pomógłby mi Pan Bóg, ale jakoś straciłam z Nim kontakt.. Nie umiem się już modlić, zwątpiłam w sens wiary..

Na dzień dzisiejszy jest raz lepiej, raz gorzej. Ale jakoś jest:)

A to najważniejsze. Bo już prawie nie było. Mnie.

Każdy dzień to wyzwanie. Wyzywam nieszczęście na pojedynek. I muszę się pochwalić, że od kilku tygodni wygrywam. Ja i szczęście.

Znowu je odczuwam, choć na razie muska leciutko.

Jak skrzydełko motyla.

Komentarze

  1. Ja zawsze wychodziłam z założenia, że blog służy właśnie do wygadania się i do tego, by ludzie pomagali w rozwiazywaniu problemów. :)Zapraszam do mnie:http://dzwiek-mysli.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem trzeba pisac, własnie po to, żeby sobie poradzić.. bo jak to ktos mądry powiedział - nie pozbędziesz sie tego, o czym milczysz..

    OdpowiedzUsuń
  3. kasia_karnas@op.pl18 marca 2011 11:15

    Wie dobrze co czujesz sama przeszłam to morze dwa razy silniej... moje dziecko zmarło jak było starsze i już pokazywało że kocha... ale podziwiam wszystkich którzy potrafią w ogóle żyć... pozdrawiam ciepło i nie poddawaj się

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie też blog to forma wygadania, tyle, że jestem tu już kilka lat i traktuję wielu moich gości jako znajomych, a ja... nie lubię narzekać i użalać się nad sobą. Tak już mam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Święte słowa Agato.. Ja milczałam, ba nawet okłamywałam lekarza do momentu, kiedy instynkt samozachowawczy kazał powiedzieć prawdę. Nie lubię przyznawać się do słabości. Wynik relacji z rodzicami- mama wiecznie chora i w depresji..Ściskam Cię mocno!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo Ci współczuję Kasiu, naprawdę. Tak jak tylko matka matce może współczuć. Nie wyobrażam sobie stracić Wojtka, zniknęłabym razem z nim.. Pozdrawiam i ściskam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  7. Niech Cię to szczęście przytuli, Olenko

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie pisałam do tej pory nic, bo lepiej milczeć, niż palnąć głupotę. Teraz mogę napisać, że cieszę się, że jesteś. Trzymam kciuki za Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się,że wróciłaś Olenko.Twoje narazie muskające Cię szczęście to początek czegoś,co człowiek dotknięty przeżyciami potrafi zauważyć od razu.Szkoda,że ludzie szczęśliwi nie potrafią docenić tego co mają.Kochana nie trać wiary.To wielkie szczęście jest tuż obok.Są nim Wojtuś i mąż. Pozdrawiam Wielka,Specjalna Mamo.

    OdpowiedzUsuń
  10. żyjesz jesteś zdrowa i z tego się ciesz! wstawaj szkoda dnia ! otiotylia.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Ktoś kiedyś powiedział, iż czas leczy rany..... oby to było prawą wiem jedno nie wszystkie rany da się wyleczyć nie o szystkim da się zapomnieć. Chciało by sie zmienić czas, aby nie popełnić dawnych błędów, ale się niestety nie da. Mam nadzieję, iż jakoś ci się lepiej będzie wiodło a nie pod górę. Ja wiem jedno, gdybym zmienił czas to to bym na pewno nie zrezygnował z ciebie z nas, nie da sie wracać do złego mając nadzieję, iż będzie lepiej. Bo tak nie jest, to jest ylko wegetacja. Oby tobie przynajmniej sie wszystko zmieniło na lepsze. Miłych i pogodnych świąt Czarodz.....

    OdpowiedzUsuń
  12. Olenko,co z Tobą.Odezwij się.Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie