Zachód słońca w grecji
Mało mnie tu, wiem.. Czas ucieka, jesień za oknem, Wojtek skończył dwa latka..
Właśnie pożegnaliśmy gości po wczorajszej imprezie urodzinkowej. Były balony, był tort, były prezenty. Było miło.
Chrzestny wujek został z ciocią do dziś, dzięki czemu mieliśmy okazję pogadulić sobie do późna w nocy. Pokazali nam przepiękne zdjęcia z urlopu w Grecji, posłuchaliśmy, jak się żyje inaczej..
Jakie piękne są widoki na Santorini, jak bajkowy jest zachód słońca na wulkanie. Rozmarzyłam się, że może my też... kiedyś...
Nasze widoki są skromniejsze, a nasze plany przyziemniejsze. Moim obecnym marzeniem są ładne buty:), a w następnej kolejności sweterek:) Wojtek marzy o Bobie Budowniczym, a mąż o urządzeniu 250 litrowego akwarium, które już czeka na balkonie.
Rodzinnie marzymy o rodzeństwie dla Wojtka, ale jak na razie Pan Bóg ma inne zamiary..
Kiedy o 2giej w nocy kładłam się spać, pełna jeszcze widoków i opowieści z innego świata, taka w sumie trochę zasmucona, że nasza codzienność jest o tyle mniejsza od marzeń, Wojtek zapłakał przez sen. Pogłaskałam go po główce, co momentalnie go uspokoiło, nakryłam kołderką, postałam chwilkę nad łóżeczkiem i już wiedziałam- ja nie chcę innego życia! To, co mam, jest największym darem i szczęściem, jakiego pragnę! Spokojny oddech mojego dziecka przywraca porządek rzeczy i sens otaczającej mnie rzeczywistości.
Znajomi, którzy byli w Grecji już 4 lata starają się o dziecko:(
Słuchasz muzyki? Zapraszam na http://WeLoveMusic.blog.onet.pl:)*
OdpowiedzUsuńA jednak niewiele nam potrzeba do szczęścia... to piękne :)
OdpowiedzUsuńZawsze byłam pełna podziwu dla Twojej pogody i pokory z jaka przyjmujesz "dary losu", Twojej umiejetności oddzielania rzeczy ważnych od ważniejszych.. Jesteś wielka Oleno..
OdpowiedzUsuń