Stresy stresy stresy...

DAwno znowu nie zaglądałam, ale już nawet sobie tego nie wyrzucam... Taki los:)

Kończę 13 tydzień ciąży z kilkoma komplikacjami i pobytem w szpitalu, przeprowadzamy się do nowego mieszkania( remont:////), 29 marca miała ślub i wesele moja Siostrzyczka, a już 10 maja..mój własny ślub..

JAk się domyślacie związanych jest z tym wszystkim masę spraw i masę tytułowych stresów. Co i róż wyskakuje jakiś głupi zając z konopii, coś nam psuje plany, coś nas przerasta. Dużo nas przerasta..

Mój pobyt w szpitalu uświadomił mi, jak kruchutkie jest życie, które noszę pod sercem. Nasza Dzidzia ma już ok 7 cm, waży tyle, co dorodna rzodkiewka i skacze tak, ze pan doktor nie mógł jej dobrze obejrzeć na USG:) Pobyt w szpitalu wzmógł również strach, żeby nic nie zrobić źle. To czasem jest tak nieświadome i trochę nierozważne, bo nie czuje sie jeszcze ciąży, a ona przecież jest. Denerwuje się człowiek wszystkim, lata tu i tam, przemęcza sie, bo nie chce dopuścić do siebie, że sprawność jest juz inna..

 

Z jednej strony niecierpliwie czekamy na nasz ślub, a z drugiej marzymy już, jaki spokój nastanie po 10 maja.. Jesteśmy oboje bardzo zmęczeni, chwilowo zniecierpliwieni, nerwowi. Często musimy mówić sobie, że bardzo sie kochamy i że tak to już bywa.

Na szczeście rozmowa, to nasza mocna strona:) Czasem prawie po świt:)

 

Coraz częściej zaczynam mówić do.. brzucha:) Tam siedzi nasz mały skarb, mamuni kochana pesteczka, sens naszego całego życia.

Tak bardzo cieszę się, że tam jesteś!

 

Wczoraj dostałeś/ łaś sliczny komplecik od Cioci, poczeka na Ciebie do października...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię